Poślubieni w czasach pandemii

O gejowskich parach, które w pomysłowy sposób zorganizowały swoje śluby i wesela Maseczki zdejmowane tylko na czas robienia pamiątkowych zdjęć. Do tego wszechobecny dystans: błogosławieństwa na odległość, świadkowie stojący kilka metrów dalej, goście porozsadzani przy stołach, a nawet toasty z zachowaniem środków ostrożności. Zorganizowanie ślubu i wesela nigdy nie było prostą sprawą, natomiast w trakcie szalejącej pandemii  jest to zadanie graniczące z szaleństwem. Na samych zaślubinach w ostateczności może być tylko kilka osób, ale co z przyjęciem weselnym? W wielu krajach nie ma możliwości, by je teraz zrobić. Panowie młodzi mają więc do wyboru albo przełożyć je na bliżej nieokreśloną przyszłość, albo – jeśli pozwalają na to lokalne przepisy związane z koronawirusem – podzielić je na kilka malutkich przyjęć rozłożonych w czasie. Można też, jeśli pogoda jest odpowiednia, zrobić wszystko w plenerze i tylko wśród najbliższych przyjaciół. W gruncie rzeczy najbardziej liczy się pomysł.

Kim jesteśmy, co czujemy

Najważniejszy tekst nowojorskiej kultury gejowskiej odczytany na nowo Jim Parsons, Zachary Quinto, Matt Bomer, Andrew Rannells, Charlie Carver, Robin de Jesus, Tuc Watkins, Brian Hutchison i Michael Benjamin Washington – dziewięciu gejów grających dziewięciu gejów zebranych na przyjęciu urodzinowym w eleganckim mieszkaniu na Manhattanie. Rzecz dzieje się pod koniec lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku, ale równie dobrze mogłaby się rozgrywać dzisiaj. Prywatne dramaty poszczególnych bohaterów, ich urazy z przeszłości, skrywane uczucia, dawne miłości i nienawiści. Jest w tej opowieści dużo złośliwości, ale i czułości, wzajemnych pretensji, ale i przebaczenia, jest też wreszcie tak bardzo nam wszystkim potrzebne – nawet jeśli się do tego nie przyznajemy – poczucie braterstwa i wspólnoty. Śmiałem się i płakałem na przemian oglądając The Boys in the Band. A to chyba najlepsza możliwa rekomendacja.

Barczysty brunet czy smukły blondyn?

Naukowcy wciąż nie wiedzą, w jaki sposób wybieramy kochanków i partnerów Jeśli się zakochiwać, to raczej przed czterdziestką. Im wcześniej, tym lepiej. Im później, tym więcej wątpliwości. Tak przynajmniej twierdzi psycholog Bogdan Wojciszke, autor głośnej przed laty książki Psychologia miłości, z którym dawno, dawno temu rozmawiała dziennikarka Rzeczpospolitej. Jak się okazuje, sama miłość też nie trwa wiecznie. – Z czasem podlega naturalnym modyfikacjom. Już w ciągu kilku lat topnieje poziom ważnego jej składnika, jakim jest namiętność – wyjaśnia profesor. – Proszę o dowody – drąży nieufna reporterka.

Ain’t love grand?

Propozycje na walentynkowy wieczór Niby Walentynki są od jakiegoś czasu passé, niby się od nich dystansujemy i wyśmiewamy tych, którzy bezkrytycznie obchodzą to ściągnięte z Zachodu święto, ale gdy przychodzi co do czego, mamy cichą nadzieję, że ukochany jednak będzie o nas pamiętał i wręczy nam tego dnia choćby najmniejszy upominek.

Niewierni przed telewizorami

Czy w związku może być coś gorszego od romansu? Prawie co dziesiąty badany uważa, że oglądanie ulubionego serialu po kryjomu, w tajemnicy przed partnerem, któremu także ten serial się podoba, jest gorsze od klasycznego skoku w bok. Tak wynika z badania, które przeprowadził ostatnio Netflix. Nie do końca jestem pewien, czy jego autorzy potraktowali temat poważnie, czy też raczej żartobliwie, natomiast wyniki same w sobie są nawet miejscami interesujące.

All you need is love

W dniu świętego Walentego Złośliwi mówią, że to typowo handlowe święto, wymyślone tylko po to, aby zwiększyć obroty sklepów w okresie zimowego zastoju. Chyba nie do końca, bo święty Walenty to patron katolicki, a zwyczaje związane z Walentynkami luźno nawiązują do starożytnego święta rzymskiego, zwanego Luperkaliami. Nie zmienia to jednak faktu, że wiele osób Walentynek szczerze nie znosi, uznając je za dowód postępującej amerykanizacji naszej polskiej kultury. Niektóre osoby samotne uważają z kolei, że to święto zwyczajnie piętnuje ludzi żyjących w pojedynkę oraz promuje „tyranię bycia w związku” – cokolwiek to oznacza. Ja niczego nie promuję, za to życzę Wam dużo miłości i radości, nie tylko z okazji dzisiejszego święta, ale i na co dzień. Zapraszam też do obejrzenia trzech moich ulubionych par filmowych w niezapomnianych scenach.