Według kandydatki na prezydenta Polski, dwóch mężczyzn nie może mieć dziecka
Kompromitująca wypowiedź Małgorzaty Kidawy-Błońskiej padła we wrześniu ubiegłego roku, w czasie poprzedniej kampanii wyborczej. Kidawa-Błońska była wtedy kandydatką na premiera z ramienia Koalicji Obywatelskiej, jeździła po Polsce i agitowała wśród ludzi. Podczas spotkania z Kołem Gospodyń Wiejskich w miejscowości Przychody ktoś ją zaczepił i zapytał o pary jednopłciowe starające się o dziecko. Nagranie z tego spotkania wyszło na jaw dopiero teraz i krąży po sieci.
Sam pan wie, że facet z facetem nie może mieć dziecka, więc po co zadaje pan takie pytania? No panowie, no.
Odpowiedź kandydatki wzbudziła wśród zebranych śmiech.
Po opublikowaniu nagrania z tą wypowiedzią wicemarszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty zwrócił do Kidawy-Błońskiej za pośrednictwem telewizji Polsat.
Małgosia, pomyśl, zanim powiesz, nie obrażaj ludzi, to nie ma sensu. To nie jest fajne, źle się z tym czujemy. Najpierw trzeba ułożyć sobie to w głowie, a później mówić.
Ostrzej na słowa Kidawy-Błońskiej zareagował Krzysztof Śmiszek, poseł Lewicy.
To pokazuje jednoznacznie, że w gronie sześciu kandydatów na urząd prezydencki jest tylko jeden postępowy, progresywny kandydat. Reszta to są konserwatyści w wersji hard albo w wersji soft. Pani marszałek, którą szanuję, ale jednak zabrakło jej tutaj klasy, albo refleksji nad tą ważną kwestią.
W Polsce w rodzinach jednopłciowych, jak pokazują badania Polskiej Akademii Nauk, wychowuje się kilkadziesiąt tysięcy dzieci. Odpowiedzialnością polityków, którzy mienią się europejskimi, jest to, żeby zapewnić tym dzieciom bezpieczeństwo. Chodzi tutaj głównie o kwestie opieki i bezpieczeństwa dla dzieci, które się już w takich rodzinach wychowują.