Wściekłe i wściekli

„Sprawa aborcji stanie się jedną z najważniejszych w polskiej polityce, dużo ważniejszą niż LGBT”

Mimo szalejącej pandemii koronawirusa na ulicach wielu polskich miast wciąż trwają demonstracje przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego. Na piątek, 30 października, planowany jest wielki marsz na Warszawę, a na przyszły tydzień – kolejne akcje. Tymczasem rządzący nie tylko nie próbują stonować emocji, ale ustami swojego prezesa wręcz podjudzają ludzi przeciwko sobie, przez co strajki kobiet każdego dnia przybierają na sile. – Nie ma miejsca na kompromis. W tym momencie sprawy poszły za daleko. Tysięcy młodych ludzi nikt nie musi szczególnie zachęcać i naganiać do protestowania. Zresztą protest wylał się wszędzie, wyszedł poza margines wielkich miast – przekonuje w wywiadzie dla Interii politolog prof. Rafał Chwedoruk.

Według prof. Chwedoruka, o ile same protesty za jakiś czas wygasną, bo pandemia i pora roku nie będą sprzyjały ich przedłużaniu, problem aborcji na długo zdominuje życie polityczne w kraju.

Sprawa aborcji stanie się jedną z najważniejszych w polskiej polityce, dużo ważniejszą niż LGBT. Opozycja i jej główny nurt, jeśli tylko zdoła skoordynować swoje działania i nie przeszarżuje z radykalizmem, dostanie prezent. To jest taka ironia historii. Tak jak PiS dostało prezent w postaci kwestii adopcji dzieci przez pary jednopłciowe – tak jak wtedy natychmiast po stronie przeciwników takiego rozwiązania stanęło 90 proc. badanych w sondażach, tak teraz dzieje się odwrotnie – też wyraźna większość będzie przeciwko zaostrzeniu przepisów aborcyjnych. Do różnych sporów społeczno-gospodarczych, które nas czekają w najbliższych czasach dojdzie jeszcze problem aborcji.

– Cieszę się, że ludzie dostrzegli tchórzostwo i zakłamanie moralne Kościoła – mówi Barbara Labuda, dr nauk ekomomicznych, była posłanka trzech kadencji, w rozmowie z portalem Interia. Ta była działaczka opozycji antykomunistycznej w czasach PRL podkreśla, że nie przeszkadzają jej ataki na katolickie kościoły.

Nie widzę w tym nic złego. Absolutnie to popieram. Przez całe lata takie obrończynie praw kobiet jak ja podkreślały, jakie zło wypływa z części Kościoła. Z powodu pychy, zakłamania i żądzy władzy kleru. Część z nas dostrzegała to od początku. Występowaliśmy z krytyką, ale ludzie widzieli naszą bezradność, bo przecież ciągle przegrywaliśmy. Chory układ między klerem a władzą to zakała naszej demokracji. Zepsuło mi to całą radość z przemian, do których wspólnie po 1989 roku doprowadziliśmy. Dlatego dziś nie przeszkadza mi, gdy demonstranci wchodzą do kościołów.

– Wulgarny jest wyrok, Kaczyński i cały jego PiS. Jestem zwolennikiem przełożenia gniewu na realne działania – mówi w programie Graffiti w Polsacie europoseł Robert Biedroń.

Wielką atencją obdarzamy dziś pomniki, a nie ludzi. To chodzi o konkretne kobiety, które przeżywają piekło. Jestem przeciwnikiem demolowania, ale ta władza nie jest wrażliwa na głos społeczeństwa, nie słyszy ludzi, którzy wychodzą masowo na ulicę. Obowiązkiem władzy jest te nastroje tonować. (…) Gdzie jest Duda, jeżeli chodzi o ochronę praw kobiet? Powinien domagać się prawdziwego Trybunału Konstytucyjnego, bez sędziów dublerów, powinien domagać się równych praw. Dzisiaj Polki nie mają takich samych praw jak Francuzki, Szwedki czy Belgijki. To jest rola prezydenta. (…) Andrzej Duda jest tchórzem i nie ma odwagi wyjść, stanąć przed ludźmi i powiedzieć, że będzie ich rzecznikiem. On nie jest w stanie tego zrobić, bo jest słabym prezydentem.

Według Patryka Słowika z Dziennika Gazety Prawnej, masowe protesty trwające w Polsce przestały być walką o jedną konkretną sprawę. Teraz jest to bunt przeciw władzy.

Interesujące jest to, że rządzący chyba naprawdę nie rozumieją, o co dziś chodzi. Wydaje im się, że hasło „wyp…” jest dodatkiem do walki o prawo wyboru kobiet, czy chcą rodzić, czy też wolą usunąć ciążę, podczas gdy coraz więcej wskazuje na to, że z dnia na dzień to walka z zakazem aborcji jest dodatkiem do hasła „wyp…”. Orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego stało się katalizatorem ludzkiego oburzenia.

– To już nie są żarty – mówi dla Interii konstytucjonalista prof. Ryszard Piotrowski.

To nie jest pora na skłócanie społeczeństwa. Jeśli dalej rządzący będą postępować w ten sposób, to nałożą się na siebie dwie bardzo niepokojące sprawy – jeśli ludzie będą podłączani do respiratorów dlatego, że ich krewni mają pistolety albo noże, to całkiem prawdopodobne, że i rządzący będą musieli się ewakuować. To nie jest czas, by nieustannie przeciwstawiać jednych przeciw drugim. Trzeba wrócić do stanu, który był i zająć się innymi sprawami. Wymaga tego bezpieczeństwo państwa. Rzeczpospolita ma obowiązek zapewnienia bezpieczeństwa obywatelom. Ale jak to robi? Wysyła ich na ulice, dotykając ich godność do żywego podstępnym zamachem na ich prawa. A co będziemy mieli za dwa tygodnie? Skutki tego, co widzimy, będą opłakane.

Postscriptum

Według informacji policji, tylko w środę, 28 października, w całym kraju odnotowano 410 protestów i zgromadzeń, w których wzięło udział łącznie około 430 tysięcy osób.

Dodaj komentarz