Barczysty brunet czy smukły blondyn?

Naukowcy wciąż nie wiedzą, w jaki sposób wybieramy kochanków i partnerów

Jeśli się zakochiwać, to raczej przed czterdziestką. Im wcześniej, tym lepiej. Im później, tym więcej wątpliwości. Tak przynajmniej twierdzi psycholog Bogdan Wojciszke, autor głośnej przed laty książki Psychologia miłości, z którym dawno, dawno temu rozmawiała dziennikarka Rzeczpospolitej. Jak się okazuje, sama miłość też nie trwa wiecznie. – Z czasem podlega naturalnym modyfikacjom. Już w ciągu kilku lat topnieje poziom ważnego jej składnika, jakim jest namiętność – wyjaśnia profesor. – Proszę o dowody – drąży nieufna reporterka.

– Są nimi na przykład wyniki moich badań. Wzięło w nich udział około tysiąca Polaków w wieku od 18 do 80 lat – opowiada psycholog. – Poprosiłem ich o określenie, który z opisów miłości pasuje do nich najbardziej. Deklaracje badanych powiązaliśmy z długością trwania związku, w jakim przebywali, oraz z ich wiekiem. Okazało się, że istnieje ścisła zależność między tymi zmiennymi. Osoby znajdujące się w fazie zakochania, która charakteryzuje się wysokim poziomem namiętności, były ze sobą około roku. Potwierdziło się także i to, że miłość wygląda inaczej w wydaniu starszych ludzi, w wieku około czterdziestu lat. (…) Miłość w wydaniu dwudziestolatka wiąże się z bezsprzeczną idealizacją partnera. Natomiast czterdziestolatki nie potrafią być już tak bezkrytyczne – dodaje.

To prawda, coś o tym wiem.

Dalej profesor przyznaje, że naukowcy wciąż nie potrafią wyjaśnić, dlaczego ktoś zakochuje się akurat w barczystym brunecie, a nie smukłym blondynie. – Naukowcy wiedzą co prawda, jakie czynniki sprzyjają miłości. To na przykład atrakcyjność fizyczna – podkreśla naukowiec. – Mężczyzna ma większe szanse na to, że zostanie pokochany, jeśli będzie miał wysoki status społeczny lub duże szanse jego nabycia. (…) Dowodzą tego ogromne badania przeprowadzone z udziałem 10-16 tysięcy osób z różnych kultur. Nie wiemy jednak, w jaki sposób spośród tych pięknych i ambitnych dokonujemy wyboru właściwego kochanka. Kiedy pytamy o to samych badanych, najczęściej słyszymy: bo on, ona się mną zainteresowali. (…) Bardzo możliwe, że o wyborze obiektu miłości decyduje zwykły przypadek. Przekonuje o tym duży projekt prowadzony w amerykańskim Minneapolis. Wzięły w nim udział pary bliźniąt: jedno- i dwujajowe. W związku z tym, że pierwsze z nich są pod względem genetycznym właściwie identyczne, należałoby oczekiwać, że będą bardziej do siebie podobne także pod względem życiowych wyborów. I rzeczywiście, badanie tego dowiodło. Bliźnięta te w wieku dorosłym wykonywały podobne zawody, w podobny sposób mieszkały, jeździły podobnymi samochodami i w podobny sposób spędzały wakacje. Z jednym zasadniczym wyjątkiem: nie zauważono podobieństwa między ich partnerami. To sugeruje, że na podstawie cech osobowości nie da się przewidzieć, z kim człowiek się zwiąże i czy ten związek się uda – mówi profesor.

I już ostatni fragment tej rozmowy, poświęcony rozstaniom. Tu naukowcy, jak łatwo się domyślić, też na razie niewiele mają do powiedzenia. – Czy o kryzysie w związku nie świadczy fakt, że para ludzi przestaje się ze sobą dogadywać? – dopytuje dziennikarka.

– Problemy z porozumieniem występują także na początku znajomości, po tym jak minie faza zakochania – odpowiada profesor. – Moim zdaniem najbardziej wiarygodnym sygnałem tego, że dzieje się źle, jest liczenie przez człowieka zysków i strat wynikających z pozostawania w związku. Ale zanim podejmiemy decyzję o rozstaniu, powinniśmy zdawać sobie sprawę z jednej rzeczy. Jak pokazują badania przeprowadzone w Stanach Zjednoczonych, drugie związki wcale nie są bardziej udane od pierwszych. Wydaje się, że jeśli człowiek robi coś kolejny raz, powinien być w tym lepszy. W tym przypadku reguła ta się w ogóle nie sprawdza. Dlaczego? Tego również nie wiemy.

Dodaj komentarz